Archiwum maj 2005


maj 28 2005 aj łona flaj ołej
Komentarze: 7

Ludzie rozmaśleni, plackami leżą na balkonach, gorąco.. moja kolezanka opalona, teraz wygląda jak skwareczek, taki czerwoniutki :) przed chwilą mój tata mnie przesraszył, i to bradzo bo słuchałam discmena i nie słyszałam co sie dzieje do okoła, oprócz tego, że przeszłam dwa zawały (w tym drugi - rozległy), porażenie mózgowe, atak epilepsji, świnkę i udar słoneczny (od odbijającego się słońca na czyiś oknach), to w sumie nic się nie stało.
Poza tym jestem chora. Mam katar, przedwczoraj miałam gorączke, boli mnie gardło, a od dziś mam seksy chrypke ;] Oczywiscie czuję się wyyyśmienicie. Chociaz nie, aż tak super nie jest. Nudzi mi się bardzo. Powinnam się zabrać za uczenie, i właśnie tu jest ten zonk, że jak jest tak uroczo na dworze, ptaszki ćwirkają, ludzie rozmaślają, faceci coraz bardziej namiętni, to jak tu można się uczyć. Ale przyznam, ze lekcje "pisemne" odrobiłamn, teraz pozostała tylko teoria do nauczenia (wkucia), zuch dziołszka ze mnie, cnie? :D

anioleq-1 : :
maj 24 2005 nat gut
Komentarze: 3

Troche, życie mi się wali...
moja przyjaciółka mysli, że ją olewam i jest na mnie zła...
szkoła, no hmmm, mama w sumie zadowolona, ale grozi mi poprawne z zachowania :P
miała być git impreza, chyba nic z tego...
w facecie w którym jestem zakochana (zauroczona) coraz częsciej widze zupełnie innego człowieka...
ludzie dziwnie na mnie patrzą.... :P

Źle, dobrze? Dobrze, źle? Nieee wiem. Chciałabym, żeby mi wszystko zwisało, zebym mogła powiedziec "naaarrraa", ale chyba jednak mi na tym zależy. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Coraz mniej mam im do powiedzienia, nie wiem czy to kwestia zaufania, czy braku tematów, aj dont noł. Mam tylko nadzieje, że wreszcie przyjdzie taki dzień, kiedy wszystko pojmę, zrozumiem, zapamiętam, wyjaśnię i niczego nie będę załować.

anioleq-1 : :
maj 22 2005 I'll take your brain to another dimension....
Komentarze: 3

Już nie kocham, teraz miłość przerodziłam w swego rodzaju fascynację drugą osobą. Już nie pragnę z nim być, pragnę go choćby widzieć, nie chce z nim rozmawiać, chce choćby jednego jego uśmiechu, nie marzy mi się być kochaną przez niego, a choćby znajomą. I uważam, że jest to dobre w moim przypadku. Chociaz wiem, ze w takim stanie to nie pociagnę zbyt długo. Może powinnam nauczyć się zyc bez kochania? Ale teraz jakoś nagle świat nabrał tylu barw. Nie znaczy to, ze jestem szczęśliwsza, ale troche częsciej się usmiecham. Z mamą już mam lepszy kontakt, z tatą też, a to baardzo wiele, bo z nim rzadko rozmawiam.
Słucham sobie wolnych kawałków i cieszę się, że są wokół mnie osoby dzięki którym mam co robić i mam do kogo szczerzyć zeby :P ;)

anioleq-1 : :
maj 19 2005 shit happens
Komentarze: 3

Gorzej być chyba już nie mogło. To całe szczęscie jakie mi się przytrafiło, w rzeczywistosci okazało się moim najwiekszym nieszczęściem. To co zawsze chciałam osiągnąć, teoretycznie miałam w zasięgu ręki, ale jak zwykle zepsułam - ja, zepsułam wszystko. Los jak zawsze dał mi szanse poprawienia swojego bytu, dał szanse na miłość, a ja zawaliłam. Może tak już będzie zawsze? Nie wydaje mi się żeby los był jeszcze tak łaskaw, aby ponownie mi zaufać, chyba nie jestem godna zaufania, nie jestem godna niczego. Moje szczęscia są takie ulotne, że nawet nie zdążam się nimi nacieszyć, a one już stają się moim przekleństwem.

Juz drugi dzień z rzędu spędzam na topieni się we własnych smutkach i łzach, o nauce w ogóle nie ma co rozmawiać, poszła w las. W poniedziałek mam wywiadówke, ale mama stwierdziła, że ją To już nie obchodzi. To moje zycie, moje oceny i w ogóle moja sprawa co ja z tym pocznę, ona juz nie ma siły się denerwować i mnie naprowadzać na odpowiednią drogę. Dziwi się i ma do mnie pretensjem, że chodze taka przygnębiona, nawet się nie uśmiechne, pełna powaga, nie lubie jak porównuje mnie do innych "dziewczynek", albo do tych synów i córek jej kolezanek i kolegów z pracy, nic nie poradze taka sobie jestem, smutna, samotna i spragniona nie tyle wiedzy co jakiegoś silnego męskiego ramienia.

[a w piątek ide się dobić procentowo]

anioleq-1 : :
maj 16 2005 bo nie sposób dla ciebie tylko żyć...
Komentarze: 5

Czas, mija sobie... a ja licze dni, gdoziny do kolejnej imprezy. Podobno ma być fajnie, ba! ma być świetnie, zajebiście, wypas, kul ful serwis ;)
Natomiast moi rodzice, a bardziej moja mama, bo moj tata chyba jeszcze o tym nie wie, planuja mi moja przyszłoroczną osiemnastkę :) siostra już nawet się mnie pytała jaki prezent bym chciala otrzymać... no hmm zastanówmy się, na początek, czarne porshe, kolię z pereł noi jakąś niewielka wysepkę, a pozniej to się jeszcze zobaczy, moze jakis helikopter? ;]
Ciagle przezywam piatkowy wieczór.. eehhh... milo bylo. W ogóle to jest dla mnie tak nieprawdopodobne, że aż takie normalne, i zwykłe. Głupie, nie? Powiem wam, że chyba się troche zawiodłam, bo myslałam, ze inny jest. To znaczy wiem że nie powinnam go oceniac tymbradziej, że był w stanie niewskazującym, ale tak sobie analizowalam wszystko i doszłam do wniosku, że chyba nie umaiałabym sie z nim dogadać. On z tego co wiem potrzebuje dziewczyny o cechach których ja raczej nie posiadam, natomiast on.. a zreszta poprostu nie wytrzymalibysmy ze soba zbyt długo :P
Poza tym za moim łózkiem mieszka sobie pan pająk.. .żyje sobie ten robaczek, na moim utrzymaniu, codziennie jak ide spać sprawdzam jego obecność i troche mu opowiadam o swoim spędzonym dniu :) on oczywiscie jest bardzo wiernym słuchaczem, chociaz jakos dwa dni temu wsiurwało go gdzieś i się troche przestraszyłam, ze buszuje mi w poduszkach, ale wrócił :) pewnie był się troche rozejrzeć, oby tylko nie znalazł swojej wybranki serca, bo dzieci miec nie chce :P

anioleq-1 : :