Komentarze: 4
noi znów... już nie wiem jak mam to zacząć bo prawie zawsze zaczynam tak samo... otóż znów byłam w kolorze (chyba nie musze powtarzac co to i co tam jest ;)) jednak tym razem nie bylo fajnie... wręcz przeciwnie...
po pierwsze nie bylo jego :(
po drugie sprzęt nawalił tzn bezpieczniki czy cuś noi muzyki od 23 juz nie bylo :/
dlatego dzisiaj już nie mam takiego fajoskiego i super odlotowego humoru... wręcz przeciwnie czuję się nieco zdezelowana, wszystkie kosci i mięśnie mnie z deczka bolą ale to i tak zaden ból z porównaniem do tego co obecnie czuję i myślę... taka cholerna pustka i pretensje do samej siebie już nawet nie wiem o co... ważne że sa i mnie męczą...straszne..
jutro ten dzień... zmarłych, tych których już tu nie ma i raczej nie powrocą... osobiscie nienawidze tego dnia... jedyne co mnie wręcz urzeka to ten widok...kiedy się idzie wieczorem kiedy jest już ciemno między grobami tych nieszczęsnych umarłych dusz i widzi się a nawet podziwia setki zapalonych zniczy...takie niebywałe i wyjątkowe uczucie a myśli... takie dziwne najczęsciej o zyciu, o śmierci... o tym jak było, jak jest i jak będzie czy też jak być powinno...
"...wszystko jest żartem..przemija i gaśnie..."