Komentarze: 8
imprezy opowiadanie zacząć czas ::
:: wchodze na impreze i widze osoby których być tam nie miało... czyli stare zule... tzn moze nie tak stare ale spocoone smierdzące i nawalone na maxa :/
::tańczę jestem po jednym piwie dla przyzwoitości wchodzę na parkiet (tzn na dół lokalu bo tam się on znajduje) jest super słychać muzyke idealną do tańczenia... nagle... wchodze głębiej... aaa ile luudzi...nie no bomba trzeba sobie jakoś miejsce znaleść... zeby chociaż postać... ok, znalazłyśmy cały czas czuje czyjeś ręce na pośladkach, plecach.. czasem nawet na nogach : moja kolezanka dostale w twarz z chlapa i omało jej okulary z oczu nie psadają... ale wszystko jest w porządku.. tańczymy dalej... do sali wchodzi coraz więcej ludzi... katoorga.. jestem o my good. jestem cała mokra.. : a mój wysiłek w tancu polega na uginaniu w rytm muzyki kolan a ludzie pchając się na mnie sprawiają że kołyszę.. jest po prostu super...w pewnym momencie mam taki odlot ze nawet nie wiem z kim tańcze gdzie i kiedy... po prostu taka ze tak powiem FAZA
:: widze Jego.. faken dżajs jak on smisznie tańczy :P
:: w końcu moje siły się wyczerpują... idę usiąść na czymś co przypomina coś w rodzaju bufetu... kołysze nóżkami jak mała dziewczynka i nadal bawie się świetnie... jedna z moich kompanek (a byly one dwie) jest już tak zmęczona i blada z wysiłku że chce isc do domu... ale nie niee wczesna godzina nie możemy wymiękać...
:: uu towarzycho się wykrusza.. zostają juz typowe zule upocone, smierdzace i nawalone na maxa...teraz już chyba na prawde trza isc w dom...
:: hmm co tu duzo mówić idziemy na pasarz na tymbarka i wracamy zdelezowane, smierdzące upocone i na lekkim kacu...do domu...