Komentarze: 3
wrocilam wczoraj, ale jakos nie mialam sił zeby zebrac myśli... no wiec przyznam się już gdzie byłam :P a bylam na pielgrzymce.. nie wiedzialam zupełnie co mnie tam czeka, bo to moj pierwszy raz... ale opłacało się.. nie dosyć, że zmieniły się moje poglądy na niektórye tematy, i myśli, i już mam nieco bradziej poukładane w głowie, to jeszcze poznałam wielu wspaniałych ludzi.. szczególnie tych z płóci przeciwnej.. ;) bylo cudownie, ten taniec - manuet - i ci niektórzy nie-przypadkowi faceci, ta miejscówka-palarnia, gdzie poznałyśmy Ich - tych których do dzisiaj wspominamy na prawie kazdym kroku, nocne symfonie wykonywane przez chrapiące towarzystwo starszych pań, kupowanie pamiatek, wszystkie siary i smiechy i teksty przy których nie dało się nudzić, to chodzenie, nawet przy bolących nogach i zupełnym braku sił, trwanie w milczeniu, śpiewanie, rozmawianie, wspominanie, tęsknienie.. no poprostu wszystko... już ciężko mi się bez tego żyje.. tego było mi trzeba, to taki wiatr który teraz wieje w moje żagle i nadaje mojemu życiu inny być może lepszy kierunek, jak narazie nie ma pustki, jest uczucie z którym jest łatwiej...
cieszę się i chce zeby tak zostało..