znow mam dosyc zycia... prosze Boga aby sie nie obudzic tej nocy i zasnac snem wiecznym. Przestac plakac, przestac sprawiec bol innym! chce umrzec, polozyc sie i nie wstac, bo byc moze po smierci nareszcie zaczne byc szczesliwa :(
kiedys mialam sen, bylo to juz dosyc dawno temu... w nocy jakos mialam drgawki i bylo mi bardzo zimno i chociaz bylam cala optulona pierzyna to nic mi nie dawalo, nareszcie po jakims czasie udalo mi sie zasnac...wtedy mialam sen...snila mi sie smierc...bylam w jasnym pokoju wraz z moimi kolezankami z klasy (bylo ich 8), wszystkie bylysmy w bialo poscielonych lozkach i kazda z nas czekała...czekala na smierc...jednak nie cierpislysmy z tego powodu, na naszych twarzach widniala radosc i niepewnisc...co kilka chwil "umierala" jedna z nas i tak doszlo do mnie... pozostalam tylko ja sama...reszta dziewczyn juz "umarla" czekaly na mnie okrazajac moje lozko, te dziewczyny byly jasne jakby "przezroczyste" mialy usmiech na twarzach czekaly ze mna na te niezwykla chwile...i...wtedy wlasnie sie obudzilam bylo mi strasznie goraco zaczelam sie bac nie wiem czemu... poszlam i obudzilam moja mame, dotknela czola przestraszyla sie... poszla ze mna do pokoju polorzylam sie... widzialam w oczach mojej mamy strach, bol i niepewnosc czy mnie nie straci, bala sie ze juz nigdy wiecej mnie nie ujrzy, chciala dzwonic po karetke jednak ulegalam aby tego nie robila...jedyne co wiedzialysmy to to ze mialam goraczke i to bardzo wysoka, mama bala sie sprawdzic jak bardzo, nie poszla po termometr , moze i lepiej, goraczka na pewno przekraczala 40 stopni bo gdy probowalam polorzyc naga noge na rowniez nagiej nodze to az mnie parzylo i sprawial mi bol kazdy ruch...
teraz gdy sobie to przypominam wiem ze mogloby mnie juz tu nie byc ale mimi wszystko jestem i moze to zle jednak mnie nauczylo to jednego ze smierc to nie jest cos starsznego cos czego powinnismy sie bac bo to czeka na kazdego z nas...