yyy...
Komentarze: 7
się działo wczoraj... byłam jak zwylke w kolorze na dyskotece... jeszcze wcześniej zanim tam dotarlam widziałam moją starą miłosć czyli M. ale udawałam (jak zwykle zresztą) ze go nie widze... miałam nadzeje ze będzie tam w tym lokalu no ale go nie bylo... tego drugiego tyz nie bylo :( takze wieczór zapowiadał się jako kompletna nuda... ale nie niee... działo się oj się działo..
jakoś na początku (choć troche później niż początek :P) jeden gościu zaczął do mojej kolezanki oli teges szmeges... tańczył z nią... tak "od tyłu" czyli za nią tzn. chyba wiecie o co mi chodzi... ale olka, chociaż on jej się wcześniej podobał, to ze tak powiem od niego zwiała ni stąd ni z owąd poszła na góre ;]
później poszłyśmy znów na dół... noi ten gościu zaczącz do mnie teges szemges "od tyłu" (bez skojarzeń:P) dosyć długo tak tańczyliśmy pytał się jak mam na imie i takie tam, choć w sumie zauważyłam iż wcześniej dokładnie te same pytania zadawał oli... ale mniejsza z tym, później juz mi się znudziło i tez sobie poszłam... ii... zauważyłam ze od tamtej pory juz nie tańczył z zadną dziewczyną... tzn próbował sie uczepic jakieś... ale coś chyba mu nie wyszło... bo do końca tańczył sam... tzn przynajmniej do tej pory jak ja bylam... bo później juz mama po mnie przyjechała :/ ale to opowiem wcześniej... bo tu chodzi o te "okoliczności" o których coś tam wspominałam we wcześniejszej notce... teraz juz mi się nie chce... musze isc sie umyc :P
ps. na mojej komórce jest dokładnie 0.00 zł. do 20 grudnia :(
Dodaj komentarz