someday, you know...
Komentarze: 6
Hmm.. nie wiem po co tu przyszłam.. nie mam o czym pisać, to moje życie nude jakies jest, nic ciekawego się w nim nie dzieje.. Przedwczoraj znów miałam ten stan - błogościi zapomnienia - tyle że w mniejszym stopniu, ale nawet fajnie bylo. wczoraj za to bylam lekko podpita i juz nie bylo tak fajnie.. w ogóle to stwierdzam że przestaje pić, bo zaczynam sie czuć jak zul, taka meliniara :/ zrseztą z czegoś trzeba zrezygnowac ;]
Jeśli chodzi o moje "love life" to kicha z makiem. Tzn on jest i jestem ja, on sie patrzy i patrze się ja, on nie robi nic wiecej i nic wiecej nie robie ja... bo i po co? Kolejna niespełniona , moja, miłość czy odwzajemniona tego się chyba nie dowiem nigdy... ale cóz, nie ten to inny ;]
Poza tym mam fajną muzykę od kolegi, i tak sobie trwam słuchając jej i analizując swoje życie... tak się ostatnio zastanawiałam nad stwierdzeniem "tak sie przestraszyłam, że aż mi całe zycie przeleciało przed oczami" - ciekawe jak by wyglądał taki skrót mojego zycia...?
Będzie o czym pisać w następnej notce.
Chyba nie chce się przekonać ;]
a wiesz, że też jestem ciekawa jakby wyglądałby taki skrót mojego skromnego życia..?
pozdrawiam!
Dodaj komentarz